Tak jak planowałem, tak zrobiłem. Na cały dzień 11 listopada nie włączyłem żadnego programu informacyjnego, nie czytałem serwisów internetowych, ani nie zaglądałem na Salon24. Nie trzeba było być jasnowidzem, by przewidzieć co się stanie. Tymczasem ja - element szarości spędziłem ten dzień spokojnie, obserwując Rajd Niepodległości i przeloty F-16 nad miastem, a dzień wcześniej byłem w nocy na odpaleniu fajerwerków. Obejrzałem przy tym po raz kolejny wzruszający dokument o generale Sosabowskim (o którym przypomniał mi znany wideo-bloger), i z pewną zadumą pomyślałem o faktycznych bohaterach, którzy walczyli o niepodległość. Szkoda, że dzień później przeczytałem o zamieszkach. Nawet uroczysty dzień musi być zawłaszczony przez polityków i wandali. Czy ktoś ich kiedyś skutecznie przed takimi zapędami powstrzyma i ponownie odseparujemy sferę sacrum od profanum... ?