Karol Pluk Karol Pluk
436
BLOG

A jeśli zamach to co?! - cz. 2

Karol Pluk Karol Pluk Polityka Obserwuj notkę 4

Półtora roku temu w jednej z mojej notek popłynąłem na chwilę wodami political fiction i zadałem pytanie skierowane w zasadzie to zwolenników zamachu - "A jeśli zamach to co?". Jako że teorie zamachu na polską delegację prezydenta z nim włącznie wcale nie milkną, a wręcz urastają do pewnika wśród głównie rzeszy elektoratu prawicowego, muszę to pytanie powtórzyć. Lecz tym razem należy przyjrzeć się mu w kontekście stricte politycznych strat i korzyści. Bo nie ukrywajmy, że teoria zamachu ma spore podłoże polityczne, i jest jednym ze składników paliwa wyborczego Jarosława Kaczyńskiego i jego ferajny. Każdy widział o co chodziło na rocznicowych wiecach, jakie hasła padały, i kogo imię z Kaczyńskich sławiono - bynajmniej nie zmarłego. Nawet jeśli ów sławiony chciał to inaczej rozegrać, to doskonale wiedział po co i dla kogo ludzie tam przyszli. Wobec tego sama chęć dojścia do prawdy schodzi na dalszy plan, a nawet w pewnym sensie mogłaby być rzeczą niepożądaną. 

Musimy tu się właśnie zastanowić dlaczego. Gdyby bowiem faktycznie okazało się, że doszło do zamachu w którym mocarstwo o wątpliwym kapitale historycznym dokonuje zamachu na prezydenta i wysokie persony państwa będącego w NATO, doszłoby do skandalu na globalną skalę, a skutki tegoż promieniowałyby latami, doprowadzając do upadków rządów, organizacji i porządku na świecie. Bo o ile Rosja może sobie pozwalać na różne dywersaże dla państw satelickich, nie będących w sojuszu, o tyle atak na NATO to sprawa grubego kalibru. Nawet nie wyobrażam sobie prędkości z jaką wyskoczyła by z sojuszu Estonia, mająca na pieńku z federacją, która niejako NATo traktuje jako parasol ochronny. Ani jak wielkie halo zrobiły by chociażby Łotwa czy Chorwacja. Myślę, że zachwiałoby to sojuszem i mogło doprowadzić albo do otwartego konfliktu (nie sądzę by Rosja szła na sankcje), albo do rozpadu sojuszu. Ogółem smród tak duży, że odbiłby się na gospodarkach i relacjach światowych. A co by miał z tego PiS? Owszem mógłby trochę ugrać na fobiach antyrosyjskich które wtedy zapewne urosłyby do samego Księżyca albo nawet Marsa, ale na dobrą sprawę rząd wykręciłby się niewiedzą i regułkowym zaufaniem, jednocześnie też  zaraz po tym dołączyłby do parady nienawiści (zapewne w nieco stonowanej formie, by odróżniać się od krzykaczy).
Myślę, że wówczas cały ciężar zamachu spadłby na Rosjan, a rząd wykręciłby się sianem. Oczywiście ten scenariusz to raczej fikcja, chociażby z tego powodu że Rosja nie ryzykowałaby tak dużo, gdyż nawet utajnienie sprawy niosłoby ryzyko że ktoś kiedyś żywy, dziś godny zaufania w przyszłości może nawet wróg, mógłby puścić parę z ust i zdetonowałby bombę. W imię jakiś personalnych zemst, to gra po prostu nie warta świeczki.
 
Na tą chwilę sytuacja jest wymarzona. Praktycznie dożywotnio gwarantowana niejasność sytuacji i kontrowersje, daje pole do popisu każdemu, kto chce zabrać głos w tej sprawie. Tutaj Kaczyński może równie wskazywać winnych wśród Rosjan, a także wśród przeciwników politycznych. Z jednej strony gra na antyrosyjskich fobiach, z drugiej dokopuje politycznemu przeciwnikowi. Dwie pieczenie na jednym ogniu, który w dodatku jest trudny w ugaszeniu, za to łatwo potrafi zająć kolejne umysły. Na takim paliwie można śmiało jechać do następnej kampanii wyborczej, która w zasadzie już się zaczęła. A jakby doliczyć do tego olewactwo Rosjan i ich dumny opór wobec prób wpływu na nich, można śmiało winić za to rząd że nie potrafi wyłuskać od nich czegokolwiek bez ich łaski. Więc czemu się tu dziwić? Tu dochodzimy do sedna. Na dobrą sprawę wątpliwości w sprawie katastrofy smoleńskiej są w interesie politycznym PiS. Nie powinno im się śpieszyć z doszukiwaniem prawdy, chyba że znalazłyby się istotne "haki" na polityczną konkurencję. Obwinienie Rosjan jest o wiele mniej wartościowe niż obwinienie konkurenta. Bynajmniej my nie doczekamy się zgody. Zbyt gruba to sprawa, uszyta nićmi historycznej zwady i braku zaufania do rządu. Trochę szkoda, ale nic nie poradzimy. Odpowiadając na pytanie - A jeśli zamach to co? - Lepiej nie pytać - odpowiedzą zgodnie obie strony.
 
--- --- ---
 
I jeszcze jedno, trochę przy okazji. Zauważyłem że PO i PiS, świadomie lub nie świetnie ze sobą kooperują. Gdy akurat w mediach ukazał się paszkwil mający łagodzić nastroje w sprawie reformy emerytalnej (ten kto go stworzył, powininen dziś szukać nowej pracy), Tusk wrzucił świece dymną w opozycję. I co? I ta podłapała temat, dała się sprowokować. W mediach zamiast o reformie jest o kłótni smoleńskiej. Bynajmniej jest to łatwy temat dla opozycji, o wiele lepiej mówić o spiskach i domniemywaniach, niż o emeryturach. Co by PO zrobiło bez Pis?
Karol Pluk
O mnie Karol Pluk

"Pomarańcze za pensa, krzyczą dzwony Klemensa, Skradł cytryn pół tuzina, dudnią dzwony Marcina, Zaraz złapię złodzieja, ryczą dzwony Baileya, Inni liczą, ty też licz, radzą dzwony Shoreditch. Oto ciastko – możesz zjeść połowę, a to topór, który zetnie ci głowę." Rok 1984, GO

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka